Nawigacja
O nas
Artykuły
Do pobrania
Linki
Wydarzenia
Kontakt
Galeria zdjęć
Nasze Forum
Geocaching z Bunkrem
BUNKIER TV
Szukaj
OPP
facebook
Losowa Fotka
Przetłumacz stronę

+Wrześniowa epopeja 35 Pułku Piechoty
Niniejszy szkic, powstały we współpracy ze Sławomirem Brettem, opisuje przebieg działań bojowych pułku od 1 do 6 września 1939 roku.
35 Pułk Piechoty (35 pp) ppłk. Jana Maliszewskiego wchodził w skład 9 Dywizji Piechoty (9 DP) płk. Józefa Werobeja, będącej z kolei częścią Armii ,,Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego. W okresie pokojowym pułk stacjonował w Brześciu nad Bugiem, skąd po mobilizacji przybył na Pomorze w pierwszych dniach lipca 1939 roku. Tu, rozlokowany od Pamiętowa do jeziora Śpierewnik, rozpoczął budowę pozycji przesłaniania ,,Rytel”.




Dowódca 9 DP płk Józef Werobej oraz odznaki pułków dywizji (od lewej: 22 pp, 34 pp, 35 pp, 9 pal)


Pozycja pułku biegła otwartym polem od Pamiętowa do Drożdżenicy. Dalej obronę oparto na zabagnionym strumieniu Wytrych, prowadząc umocnienia poprzez Krajenki, Kęsowo, Sicinki, Piastoszyn, Grochowo, dwór Wysoka do Jeziora Śpierewnik. Do wybuchu wojny zaplanowane prace zostały wykonane jedynie częściowo. Na odcinku od Pamiętowa do Ciechocina wykopano rów strzelecki o pełnym profilu, przewaznie w jednym rzucie. Dalej, aż do jeziora Śpierewnik, rowy strzeleckie wykonano tylko na przesmykach między jeziorami oraz w miejscach, gdzie nie było żadnych naturalnych przeszkód. Przed linią okopów ustawiono dwurzędowy płot z drutu kolczastego z potykaczami. W miejscach szczególnie eksponowanych, z właszcza w rejonie Drożdżenicy i Ciechocina, zwiekszono ilość orzeszkód przeciwpiechotnych, budując nawet 4 rzędy płotów z drutu kolczasnego i 2 rzędy potykaczy. Szczególną uwagę zwrócono na kwestę obrony przeciwpancernej. Do maksimum wykorzystano walory naturalnych przeszkód, w postaci strumienia Wytrych, bagien Obrowa oraz podmokłych przesmyków jeziernych, które zamknięto minami i przeszkodami przeciwczołgowymi. Na szosach i drogach ustawiono ruchome zapory przeciwczołgowe. Dodatkowo wykopano również 4 km rowu przeciwpancernego.

Obrazek



Płot kolczasty (z prawej) oraz zagroda z wkopanych pali (z lewej)


Obrazek

Stalowe kozły przeciwpancerne

Obrazek

Drewniane zapory przeciwpancerne



Rdzeń obrony pozycji Rytel miało stanowić 26 żelbetowych i drewniano-ziemnych schronów bojowych. Do wybuchu wojny ukończono jednak zaledwie 6 żelbetowych schronów bojowych. Wszystkie to obiekty powtarzalne, wznoszone według standardowych planów, ujętych w dyrektywie przesłanej 2.VI.1939 roku przez Inspektora Saperów przy Sztabie Głównym Wojska Polskiego, gen. Mieczysława Dąbkowskiego. Cechowała je maksymalnie uproszczona konstrukcja, z jedną izbę bojową i strzelnicami do prowadzenia ognia tradytorowego, tj na skrzydła. Schrony charakteryzowały się dużą grubością ścian i stropów, co dobrze zabezpieczało przed skutkami ostrzału ówczesnej artylerii. Całość miała być starannie maskowana, w wyniku czego schron miał przybrać formę naturalnego pagórka.

Obrazek

Instrukcja Saperska


Najsilniejszymi schronami na pozycji Rytel były obiekty nr 1 i 6. Były to żelbetowe schrony bojowe na dwa ckm w strzelnicach tradytorowych (tradytory dwustronne). Były to monolityczne, żelbetowe obiekty na planie prostokąta, z jedną wewnętrzną izbą o powierzchni 5,3 m2. Ściana czołowa miała grubość 1,2 m, ściana tylna 0,55 m, strop 1,1 m. Wszystkie zewnętrzne krawędzie stropu i ściany tylnej zaokrąglono, co zabezpieczało przed odłupaniem narożnika przy uderzeniu pocisku. Schron posiadał dwie otwarte strzelnice, osłonięte od góry betonowym „okapem", a od przedpola masywnymi „uszami". Wejście stanowił otwór o szerokości 0,6 m i wysokości 1,2 m, umieszczony w ścianie tylnej. Wysoki na 0,5 m próg dawał osłonę przed eksplozją granatu wrzuconego do przelotni. Wejście nie posiadało drzwi, zabezpieczone było jedynie dodatkową ścianką ze stropem, tworzącymi tzw. przelotnie. Uzbrojenie schronu stanowiły dwa ciężkie karabiny maszynowe Browning wz. 30, ustawiane na masywnych drewnianych stołach, zamocowanych na stałe do płyty fundamentowej. Obsadę stanowiło pięć osób: dowódca i czterech żołnierzy.

Obrazek

Przekrój poziomy polskiego tradytora dwustronnego

Obrazek




Polski tradytor dwustronny. Widok od strony przelotni



Obrazek




Polski tradytor jednostronny. Widok od strony przelotni



Obrazek



Polski żelbetowy schron bojowy nr 3




Pomniejszoną wersją obiektów przedstawionych wcześniej były żelbetowe schrony bojowe na jeden ckm w strzelnicy tradytorowej (tradytory jednostronne). Były to monolityczne, żelbetowe obiekty na planie prostokąta, z jedną wewnętrzną izbą o powierzchni 3,4 m2. Konstrukcja i wyposażenie były analogiczne jak w przypadku większego tradytora. Na pozycji Rytel są to obiekty nr 2, 3, 4 i 5.
Wszystkie schrony rozmieszczono kordonowo, wzdłuż głównej linii obronnej, starannie dobierając sektory ognia broni maszynowej. Sprawiało to, że pola ostrzału krzyżowały się, tworząc trudną do przebycia zaporę ogniową. Pozycja Rytel, mimo ogromnego wysiłku dowództwa i żołnierzy 35 pułku piechoty nie została ukończona do wybuchu wojny. Zdatnych do walki było tylko 23 % schronów, pozostałe były w różnym stadium budowy. Największym mankamentem linii obronnej było otwarte skrzydło pod Pamiętowem, co umożliwiało nieprzyjacielowi wejście na tyłu obrońców.




Obrazek





Rozmieszczenie żelbetowych schronów bojowych na pozycji ,,Rytel"



Obrazek



Rozmieszczenie jednostek polskich i niemieckich 31.09.1939 roku



Nocą z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku oddziały 35 pp zajęły przewidziane dla nich stanowiska obronne. Na północy, na odcinku Żalno, stanął II batalion majora Bronisława Wandycza, wzmocniony plutonem działek przeciwpancernych. Na jego korzyść miała działać 7. bateria 9 pal, uzbrojona w 4 haubice 100 mm. Batalion zabezpieczył się czatami wystawionymi w Silnie i Ciechocinie.
W centrum obrony wydzielono odcinek ,,Kęsowo”, obsadzony przez 1 kompanię strzelecką, wzmocnioną 1 działkiem przeciwpancernym. Czata znajdowała się w Obrowie. Na korzyść obrońców odcinka miała działać 8. bateria 9 palu.
Na południu wydzielono odcinek ,,Ludwikowo”, gdzie swoje stanowiska zajął III batalion kapitana Wojsznarowicza, wzmocniony plutonem działek przeciwpancernych. Rdzeń obrony miało stanowić wzgórze 143 pod Drożdżenicą. Batalion zabezpieczył się placówkami wystawionymi w rejonie gorzelni Przymuszewo, Drożdżenicy i Zalesiu. Na korzyść obrońców miała działać 9. bateria 9 palu.
W odwodzie pozostawiono niepełny I batalion majora Kazimierza Poschingera, rozmieszczony we wsi Jeleńcz, kompanię zwiadu w Tuchołce, kompanię techniczną oraz 4 działka przeciwpancerne. Sztab pułku stanął w Dworze Tuchołka, natomiast tabory rozmieszczono na zapleczu, w Mędromierzu Wielkim i Żalnie.
Wsparcie artyleryjskie obrońcom pozycji Rytel zapewniał 9 dywizjon artylerii ciężkiej. Jego dowództwo znajdowało się w Mędromierzu Małym. Bateria haubic 155 mm zajęła stanowiska w lesie, na północ od dworu Słupy. Jej zadaniem był ostrzał w kierunku na Sławęcin i Lichnowy. Bateria dalekonośnych dział 105 mm stanęła w rejonie Dworu Wieszczyce. Jedno działo wysunięto w rejon lasu Góry Kozackie. Zadaniem baterii był ostrzał w kierunku na Kamień, Włościborz i Wałdowo.




Obrazek




Rozmieszczenie oddziałów 35 pp nocą z 31.08 na 1.09.1939 roku



Obrazek



Wzgórze 143 pod Drożdżenicą. Rdzeń obrony odcinka ,,Ludwikowo”



Obrazek




Dwór Tuchołka. Miejsce postoju sztabu 35 pp



Rankiem 1 września 1939 roku do ataku na polskie Pomorze ruszyły jednostki 4 Armii gen. Guntera von Kluge. Atakująca na północy niemieckiego ugrupowania 2 Dywizja Zmotoryzowana gen. Paula Badera po odrzuceniu szwadronu kawalerii rotmistrza Czacha została zatrzymana na linii obronnej 35 pp. W godzinach południowych polskie pozycje od Ciechocina do Pamiętowa były w silnym ogniu niemieckiej artylerii. Ostrzał nie wyrządził jednak poważniejszych szkód. Do natarcia ruszyła również niemiecka piechota, wspierana przez czołgi i samochody pancerne. Szczególnie zacięte walki miały miejsce na odcinku III batalionu w rejonie Drożdżenica - Pamiętowo. Niemiecki atak oparto, zadając nieprzyjacielowi duże straty w ludziach i sprzęcie.




Obrazek




Strumień Wytrych pod Drożdzenicą. Obecnie strumień jest uregulowany. We wrześniu 1939 roku dolina była znaczniej bardziej zabagniona




W tym samym czasie trwały walki na północnym odcinku, w rejonie Ciechocina, obsadzonym przez II batalion. Tu również nieprzyjacielska piechota wraz z czołgami szturmowała polskie pozycje, lecz po stracie kilku maszyn, zniszczonych ogniem działek ppanc., zaległa na przedpolu.
Pomimo znacznej przewagi oraz ustawicznie ponawianych ataków niemiecka 2 Dywizja Zmotoryzowana nie osiągnęła do końca dnia żadnych sukcesów w walce, sama ponosząc duże straty w ludziach i sprzęcie. Niekwestionowanym zwycięzcą zmagań na pozycji Rytel był 35 pp, znakomicie dowodzony przez ppłk. Jana Maliszewskiego, który samochodem, konno lub pieszo docierał do walczących oddziałów i własnym przykładem wpływał na morale żołnierzy.

Jan Maliszewski

Bohaterski dowódca 35 pp ppłk Jan Maliszewski


Znacznie mniej korzystnie rozwijały się działania w centrum 9 DP, gdzie niemiecka 3 DPanc. po przełamaniu polskiej obrony uchwyciła most na Brdzie w Sokole – Kuźnicy. Nocą z 1 na 2 września oddziały nieprzyjaciela ruszyły dalej w kierunku Świekatowa, a później Świecia. Wobec groźby odcięcia pułku przez nieprzyjaciela, w późnych godzinach wieczornych 1 września otrzymał on rozkaz przejścia na wschodni brzeg Brdy, gdzie obsadzić miał pozycję Jezior Cekcyńskich. Zgodnie z rozkazem, nocą z 1 na 2 września, nastąpił wymarsz z zajmowanych pozycji. Pułk odchodził w dwóch kolumnach: II batalion maszerował po osi Tuchola – Cekcyn, pozostałe oddziały wyruszyły o godzinie 6.00 rano drogą Brzuchowo – Mędromierz – Łyskowo – Piła Młyn – Bysław.
Po intensywnym marszu kolumna południowa dotarła około godziny 8.00 do mostu w m. Piła – Młyn. Natychmiast rozpoczęto przeprawę, którą zakończono około 9.00. Godzinę czekano jeszcze na spóźnione własne patrole i zabłąkanych strzelców. O godzinie 10.00 most został wysadzony przez saperów z bratniego 34 pp.
Krótki odpoczynek w lasach Nadleśnictwa Zamrzenica wykorzystano na spożycie obiadu i uporządkowanie oddziałów. Zgodnie z nowymi rozkazami płk. Werobeja, pułk miał uderzyć na nieprzyjaciela w ogólnym kierunku Klonowo – Sucha. O godzinie 15.30 oddziały ruszyły do ataku na Klonowo:
- II batalion atakował frontalnie wzdłuż drogi na Klonowo
- I batalion wzdłuż krawędzi lasu na zachód od Klonowa
- III batalion stanowił odwód, mający wesprzeć uderzenie I baonu


Obrazek




Rejon Klonowa. Otwarte pole, gdzie 2 września nacierał II baon 35 pp



Obrazek



Stacja kolejowa w Klonowie




Obrazek




Lubiewo, cmentarz żołnierzy 34 i 35 pp poległych w walkach w rejonie Klonowa 2 września 1939 roku.



W początkowej fazie natarcia pułk osiągnął sukces, spychając Niemców do linii toru Świekatowo – Pruszcz Bagienica. Tu niemiecka obrona była jednak na tyle silna, że dalszy atak był już niemożliwy. Szczególnie zacięte walki toczyły się przy stacji kolejowej Klonowo, gdzie zginęło lub zostało rannych wielu naszych żołnierzy.
Walki w rejonie Klonowa trwały do zmierzchu 2 września. Pułk poniósł w nich duże straty, utracono również łączność z II batalionem. Stan bojowy skurczył się do zaledwie 1000 żołnierzy. O godzinie 20.00 dowódca 9 DP wydal rozkaz przerwania natarcia i marsz 35 pp w kierunku Bydgoszczy, poprzez Lubiewo, Trutnowo, Lipienicę, Świekatowo, Lubania - Lipiny, Łowinek, Brzeźno, Majątek Marcelewo.
O godzinie 1.00 w nocy dnia 3 września kolumna pułku minęła skrzyżowanie szosy Bysławek – Klonowo z drogą Minikowo – Lubiewo. Posuwając się poprzez Trutnowo około godziny 5.00 osiągnięto majątek Szewienek. Wobec rozpoznania nieprzyjacielskiej broni pancernej na południe od Szewienkla, dowódca pułku około godziny 10.00 rozkazał marsz w kierunku Krupocina, który znajdował się jeszcze w rękach żołnierzy z 34 pp. Około godziny 15.30, kiedy 35 pp znajdował się jeszcze w lesie Wierzchlas na zachód od Krupocin, uderzyły nań nieprzyjacielskie czołgi i piechota. Rozgorzała gwałtowna, chaotyczna bitwa, trwająca aż do godziny 19.00. Pomimo nacisku wroga pułk utrzymał swoje pozycje, walcząc nawet chwilami wręcz, na bagnety. W starciach tych żołnierz polski zawsze wykazywał swoją wyższość, budząc strach w szeregach nieprzyjaciela.
Po wygaśnięciu wali ppłk Maliszewski przemówił do swoich żołnierzy, podkreślając fakt, że pułk o tak pięknej tradycji bojowej, udekorowany krzyżem Virtuti Militari, nie może stać się łatwym łupem nieprzyjaciela. Nadto, zgodnie z wcześniejszym rozkazem dowódcy dywizji, dalej obowiązywał go marsz w kierunku Bydgoszczy. Ponieważ marsz na otwartym terenie, wobec dużej liczby niemieckich czołgów i samolotów, był zbyt niebezpieczny, ppłk Maliszewski postanowił maszerować lasami, poprzez Szewno – Tuszynki – Tuszyny – Lubania – Lipiny – Serock – Wudzyń – Stronno. Stan pułku po trzech dniach ciągłych walk wynosił około 500 żołnierzy.
Krótko po zapadnięciu zmroku, dnia 3 września 1939 roku, pułk przyjął ugrupowanie marszowe, po czym rozpoczął przeprawę przez dwa strumienie, łączące Jezioro Szewińskie z Branickim. Piechota i tabory sprawnie pokonały przesmyk między jeziorami, utracono niestety poruszające się na końcu kolumny jedyne działo 75 mm, którego ciężaru nie wytrzymał jeden z mostków. Wszelkie próby wyciągnięcia działa zawiodły. Minięto Szewno, po czym osiągnięto skrzyżowanie dróg pod Tuszynkami. Tu zniszczono nieprzyjacielski pojazd, w którym zdobyto teczkę z niemieckimi mapami sztabowymi. Zdobyte mapy z naniesioną sytuacją taktyczną bardzo ułatwiły dalszy marsz pułku. Dalej, poruszając się drogami polnymi przez Stążki i Lubania – Lipiny, około godziny 2.00 w nocy, dnia 4 września, osiągnięto rejon Serocka. Dalszy marsz na południe był niemożliwy, ponieważ utwardzoną drogą z Nowego Jasińca do Łowinka ciągnęła duża niemiecka jednostka zmotoryzowana. Atak na nieprzyjacielską kolumnę nie rokował szans powodzenia, toteż pułk odskoczył do lasu Wątrobowo, gdzie zarządzono ubezpieczony postój. Strudzeni żołnierze natychmiast zasnęli.
Rano, 4 września o godzinie 9.00, w celu zmylenia Niemców, pułk rozpoczął marsz na północ, dochodząc do m. Rudzinek. Doszło tu do potyczki z Niemcami, po czym kolumna zawróciła na południe, maszerując w trudnym, bagnistym terenie w kierunku Nowego Jasińca. Ponieważ i tu byli Niemcy, ppłk Maliszewski zarządził natarcie. Czołowe oddziały pułku zdobyły niewielki folwark na Jeziorem Nowojasinieckim, paląc przy tym młyn i kilka zabudowań. Następnie, korzystając z osłony jaką dawał parów niewielkiego strumienia, pomaszerowano na folwark Kręgiel, gdzie wzięto do niewoli niemiecką kompanię sanitarną. Korzystając ze zdobyczy, nasi żołnierze uzupełnili tu swoje skromne już racje żywnościowe.

Obrazek

Jedno z zabudowań dawnego folwarku nad Jeziorem Nowojasinieckim


W czasie czterech dni nieustannych walk 35 pp wziął do niewoli ponad 200 jeńców. Ich wyżywienie i pilnowanie w znacznym stopniu ograniczało swobodę ruchów, toteż dowódca pułku postanowił ich zwolnić. Należy przy tym zaznaczyć, że zdecydowanie odrzucono propozycje fizycznego wyeliminowania jeńców. Takich skrupułów nie mieli bynajmniej Niemcy, którzy w czasie walk na Pomorzu wielokrotnie mordowali naszych bezbronnych już żołnierzy. Ppłk Maliszewski zarządził następująco: kolumna jeńców pozostaje, odwraca się, pada na ziemię i pod groźbą otwarcia ognia zostaje bez ruchu pół godziny. Po tym czasie polska eskorta odeszła i dołączyła do pułku, który śpiesznie maszerował już lasami w kierunku Bydgoszczy.
Humanitarny gest dowódcy przyniósł wkrótce smutne konsekwencje, bowiem uwolnieni jeńcy niezwłocznie powiadomili o powyższym fakcie swoje dowództwo. Wysłany przez Niemców pościg o godzinie 16.00 dopadł 35 pp w lesie Stronno, około 4 km na południe od drogi Koronowo – Kotomierz. Wywiązała się rozpaczliwa walka, podczas której nasi żołnierze zostali otoczeni, broniąc się na obszarze zaledwie 400 x 600 m. Pomimo ataków nieprzyjacielskiej piechoty i czołgów resztki pułku utrzymały swoje pozycje. Po zapadnięciu zmroku, około godziny 19.00, Niemcy wycofali się - w lesie Stronna zapadła złowroga cisza, przerywana tylko jękami rannych ludzi i dogorywających koni. Podczas trzech godzin bohaterskich zmagań pułk poniósł ogromne straty.
Obrazek

Pomnik w lesie Stronno, upamiętniający krwawą bitwę z 4 września 1939 roku. Fot. Sławomir Brett



Z ciężkim sercem musiano pozostawić na pobojowisku rannych towarzyszy broni. Nie było niestety żadnych możliwości, by udzielić im pomocy. Pozostali przy życiu byli skrajnie zmęczeni i wyczerpani nerwowo. Brakowało żywności, a nade wszystko wody. Pomimo tego ponownie rozpoczęto marsz na południe, w kierunku Bydgoszczy. O godzinie 1.00 w nocy, dnia 5 września 1939 roku, resztki 35 pp doszły do strumienia Struga, na wysokości miejscowości Nowy Mostek. Spragnieni ludzie i konie hurmem rzucili się do wody. Po krótkim odpoczynku wznowiono marsz, sposobiąc się do nawiązania łączności z własnymi oddziałami, które bronić miały umocnień Przedmościa Bydgoskiego. Była to ostateczna linia obrony Armii ,,Pomorze”. O świcie 5 września (około godziny 5.00) dotarto wreszcie do okopów Przedmościa Bydgoskiego. Te były jednak puste! Wszędzie znajdowano natomiast porzucone tabory oraz ekwipunek i uzbrojenie bratniego 22 pp. Pozbawiony łączności ppłk Maliszewski nie mógł wówczas wiedzieć, że umocnienia Przedmościa zostały opuszczone poprzedniej nocy, z 3 na 4 września. Nasze oddziały odeszły wówczas na kolejną linię obronną, zlokalizowaną na południe od Bydgoszczy. Bohaterscy żołnierze ppłk. Maliszewskiego spóźnili się zatem o 24 godziny. Rankiem 5 września pułk znajdował się zatem ponownie w matni, odcięty przez oddziały nieprzyjacielskiej 50 DP, które w tym samym czasie od zachodu i północy wkraczały już do Bydgoszczy.
Ale i tym razem pułk nie nie dał się zniszczyć. Podjęto decyzję dalszego marszu, tym razem na Fordon, gdzie jak mniemano nasze oddziały trzymały jeszcze most nas Wiśle. Poprzez Maksymilianowo i Osielsko pułk dotarł do lasu Jarużyn, skąd wysłano patrol w kierunku Fordonu. Po jego powrocie okazało się, że miasteczko jest puste, most wysadzony, nie ma tam również żadnych środków przeprawowych. W takiej sytuacji pozostało już tylko jedno rozwiązanie – marsz na most kolejowy w Brdyujściu. Korzystając z osłony lasu, pułk poprzez Czarnówkę, Suczyn, a następnie drogę fordońską dotarł do mostu w Brdyujściu. Po drodze kolumna marszowa została zbombardowana przez kilka niemieckich samolotów, na szczęście obyło się jednak bez większych strat. Jakaż byłą radość utrudzonych żołnierzy, kiedy to na drugim końcu mostu dojrzeli swoich towarzyszy broni z 23 pp. Okazało się, że most był właśnie przygotowywany przez nich do wysadzenia. Tym razem żołnierze ppłk. Maliszeskiego zdążyli na czas, a wojenne szczęście było po ich stronie.




Przeprawa przez most trwała od 10.30 do 11.30, dnia 5 września 1939 roku. Ppłk Maliszewski zapisze później w swojej relacji: ,,Trudno opisać wygląd żołnierzy. Błysk oczu zdradzał jedynie wielkie zadowolenie i radość. Po tylu walkach i przeżyciach wreszcie wśród swoich!'' Z 35 pułku piechoty do Brdyujścia dotarło zaledwie około 300 ludzi, kilkadziesiąt koni i 11 ckm na biedkach. Do tego należy doliczyć około 20 żołnierzy z 34 pp i 50 z 50 pp.
Tego samego dnia pułk przeszedł do Solca Kujawskiego, gdzie utrudzeni żołnierze mogli wreszcie spożyć ciepły posiłek i zanocować. W kolejnych dniach kampanii zreorganizowany pułk uczestniczył w krwawych zmaganiach bitwy nad Bzurą, ulegając przewadze wroga 18 i 19 września 1939 roku.

Oprac. Robert Grochowski
Najbliższe wydarzenie:
Nocny Bój Dzieci Bydgoszczy

-> Zapraszamy <-
Polecamy
ulani

2

V-Waffe

MM

Portal Bydgoski

Grudziadz

bydgoszczak

Grupa Łódź

cmentarze

Bractwo

Statystyki
Ogłoszenia Bydgoszcz
FaniMani
Fairplay